Właściwie to nie jest film o Marleyu. Trzeba znać jego życiorys, aby wyłapać niuanse w filmie. To jest film o przesłaniu, które niósł i którym żył Bob. I które zostawił podzielonemu światu. Ten film doskonale oddaje ducha Marleya, gorzej przedstawia biografię. Cieszę się, że w czasach galopującej walki z Bogiem, ten element - kluczowy dla zrozumienia Marleya - został w filmem uczciwe pokazany. Oceniam na 8. No i ta genialna muzyka...
Jeszcze nie oglądałem, ale ciekawe czy jest wzmianka o jego chrzcie. Nie sądzę, skoro nawet T.White pominął tę informację w jego biografii.
Niestety nie ma ani wzmianki o chrzcie , ani o wielu innych aspektach jego życia. Właściwie wszystkie najważniejsze wątki z jego życia zostały tu pominięte. Film o przesłaniu i o muzyce , jak napisał autor tematu , ale nie o samym Bobie. To jest bardziej dramat muzyczny, ale na pewno nie biografia Marleya...
Każdy może sobie wierzyć lub nie. Nikt nie walczy z czyimiś wierzeniami. Gorzej gdy swoją ideologię katolicy próbują narzucić innym, tak jak to jestvw Polsce.